Jak powstają przełomowe realizacje w budownictwie? Czy jest to moment olśnienia i ktoś z okrzykiem eureka wyskakuje z wanny? Czy powstają przypadkowo? Biorąc pod uwagę znaczące dla architektury i rozwoju systemów fasadowych realizacje, są to inwestycje zaplanowane, spontaniczne pomysły mogą tylko uzupełniać zasadniczą ideę. Inwestorom, którym zawdzięczamy powstanie inspirujących budynków przyświecała zuchwała myśl: chcę dokonać przełomu, chcę zbudować coś co będzie miało znaczenie. W przeszłości taki zamiar powiódł się zarówno samotnej pani doktor z Chicago jak i jednemu z prezydentów Francji. W obu przypadkach intencją inwestorów było zrealizowanie z wybranym przez siebie twórcą, słynącym z nowatorskich rozwiązań, budynku, w którym zostaną zastosowane wszystkie najnowsze technologie, a nawet tylko ich wizje osiągane za pomocą dostępnych rozwiązań.
Dzięki doktor Edith Farnsworth, Ludwig Mies van der Rohe zaprojektował i zbudował weekendowy dom w Plano Illinois. Ten niewielki, przeszklony, budynek o szerokości niespełna 9m i długości 23m, został zbudowany dla jednej osoby, która miała w nim cieszyć się samotnością i korzystać z uroków natury. Ambitna pani nefrolog, chciała umożliwić stworzenie domu, który zmieniłby sposób projektowania i realizacji budynków mieszkalnych. Zapewniła pełną swobodę projektową i solidne zabezpieczenie finansowe inwestycji. Od pierwszego spotkania pani inwestor i projektanta na przyjęciu w Chicago 1945r do ukończenia budowy minęło kilka lat wypełnionych twórczymi kontaktami i wielkim zauroczeniem. Model domu pani Farnsworth został zaprezentowany w słynnym nowojorskim MoMA w 1947r. Już w tej formie wpłynął na decyzje innych projektantów. Niestety twórcza relacja zniknęła w 1951r. wraz z oddaniem kluczy do domu i ostatniego rachunku za projekt i budowę, łącznie kosztowała 75.000 dolarów i przekroczyła zakładany budżet. Pozostały nieprzyjemne uczucia urażonej ambicji, rozczarowania i odkrywanie kolejnych defektów czarującego budynku. Dom nie dawał poczucia intymności. Działał jak wielka latarnia wabiąca owady z całej okolicy. Zawodziły olbrzymie przeszklenia, które nie chroniły przed chłodem, przegrzewaniem i były przyczyną uciążliwej kondensacji. Pani doktor wylewała żale na architekta w sądzie, prasie i swoich dziennikach. Jednak było i jest w tym niewielkim domu coś magnetycznego, co kazało pani Farnsworth przez 20 lat spędzać w nim każdą wolną chwilę i wielu nieproszonym gościom forsować ogrodzenie nieruchomości aby choć przez moment znaleźć się w jego pobliżu.
Dom Pani Farnsworth zbudowany w technologii dostępnej na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych daleki jest od możliwości jakie zapewniają współczesne systemy fasadowe. Pojedyncze szyby o grubości tafli 6mm wmontowano w stalowe profile. Wymiary szyb nie różnią się jednak od uzyskiwanych obecnie w technologii float, nieznanej w owym czasie i wynoszą ok. 3×3,20m. Domu nie można było wówczas zrealizować z seryjnie produkowanych elementów, powstających w warunkach fabrycznych, ze szkła spełniającego choćby minimalne wymagania cieplne. Jednak udało się nim oddzielić konstrukcję – szkielet, od funkcji przegrody – ściany osłonowej. Właśnie ten mały, szklany domek bez izolacji termicznej, sezonowo zalewany przez sąsiednią rzekę ma prawo być traktowany jako dziedzictwo architektury. Zgrabne szklane pudełko na 8 stalowych słupach to źródło inspiracji, świadomej lub już tylko podświadomie cytowanej w systemach fasad.
W 2003r. słynny Farnsworth House został zakupiony za sumę 7,5 mln dolarów na aukcji Sotheby’s od jego drugiego właściciela. Obecnie dom można odwiedzić zupełnie oficjalnie, kupując bilet wstępu.
Prezydent Francji Francois Mitterand realizował w latach osiemdziesiątych Grands Travaux – projekty zmieniające oblicze Paryża. Jednym z najważniejszych okazała się budowa nowego wejścia i podziemna rozbudowa Luwru – zespołu zabudowań tworzonego przez wieki, w którym zgromadzono tysiące dzieł sztuki, oglądane corocznie przez miliony zwiedzających. Mitterand na twórcę projektu wybrał architekta amerykańskiego, chińskiego pochodzenia I.M. Pei’a. Pominął procedury przetargowe i konkursy wymagane przy realizacji publicznych inwestycji. Pierwsze spotkanie inwestora i projektanta miało miejsce w 1981. Pei kilkakrotnie przyjeżdżał do Paryża i szukał właściwego rozwiązania. Awangardowy projekt szklanej piramidy, osłaniającej projektowane podziemia został natychmiast zaakceptowany przez prezydenta. Oficjalna prezentacja projektu w 1984r. wzbudziła oburzenie i sprzeciw francuskiej opinii publicznej. Mimo prób doprowadzenia do zaniechania inwestycji szklana piramida została otwarta w 1989r i niemal natychmiast stała się jednym z symboli Paryża.
Szklana piramida na dziedzińcu Luwru umożliwiła dalszy rozwój fasad ze szkleniem strukturalnym, pokazała, że systemy fasadowe można łączyć z lekkimi ustrojami cięgnowymi i walory wizualne szkła bezbarwnego. Jednak wcale nie szczegóły techniczne czy estetyczne są najważniejsze w przypadku tej realizacji. Najważniejszy jest fakt, że powstał jeden z bardziej zuchwałych projektów, jakie świat widział do tej pory. Sam architekt I.M. Pei, stwierdził, że jest pierwszym od czasów Berniniego obcokrajowcem, któremu pozwolono zaprojektować część Luwru. Wydaje się, że się nie pomylił, zestawiając swoje nazwisko z siedemnastowiecznym twórcą, który wpłynął na kształt dorobku baroku. Piramida Pei’a , uwolniła wielu inwestorów i twórców od myśli – nie może nie wypada, swoistej autocenzury projektów. Może i nie wypada wybudować szklanej piramidy na dziedzińcu okalanym przez zabytkowe fasady, jednak w sprzyjających okolicznościach można było w sposób namacalny przekonać się, że jednak warto a nawet trzeba. Liczy się tylko piękno, trwałość i użyteczność i tylko te trzy cechy ograniczają dobrą realizację. Piramida wyzwoliła kreatywność inwestorów i projektantów, na całym świecie, decydujących się na fasadowe rozwiązania obiektowe.
Współcześnie trudno wskazać równie wizjonerskie realizacje, nie dlatego że ich nie ma. Nie dzieli nas od nich właściwa perspektywa czasowa, z której można by spojrzeć na budownictwo XXI w. Warto podkreślić osiągnięcia Steve Jobs’a jako kolejnego ambitnego inwestora, który konsekwentnie realizował swoje aspiracje budowniczego. Tworzył globalną sieć sklepów detalicznych Apple, w których jakość konstrukcji całoszklanych fasad miała podkreślać wysoki standard technologiczny produktów słynnej korporacji z Doliny Krzemowej. Wybór projektanta znów nie był przypadkowy – architekt Peter Brohlin wykonał dla Apple większość planów intrygujących sklepów, w tym projekt słynnego nowojorskiego sześcianu. Konstrukcja fasady the 5th Avenue Apple Store funkcjonalnie nie różni się od szklanej piramidy, to przyciągające uwagę zadaszenie nad głównym wejściem. Forma wytworzona nieomalże z niczego jak dom Pani Farnsworth. Jednak, technologicznie to zdecydowanie XXI w. Zmodernizowany w 2011 roku, dziesięciometrowy szklany sześcian, zbudowany obecnie z 15 tafli szklanych zamiast poprzednich 90, jest prawie zupełnie pozbawiony metalowych łączników.
Nie istnieją jeszcze technologiczne możliwości wytworzenia podobnego sześcianu jednak składającego się wyłącznie z pełnych tafli szkła. Ograniczenie jest proste, pomijając problemy transportowe wynika z maksymalnej szerokości funkcjonujących na świecie linii produkcyjnych float, które pozwalają uzyskać wymiar szerokości tafli ok.3m, za limit długości można uznać 20m. Może w przyszłości będzie możliwe ciągnięcie szkła na placu budowy, druk 3d? Technologie szklarskie dynamicznie się rozwijają, są idealnym tworzywem do wznoszenia spektakularnych budynków.