Zdanie, które swego czasu pojawiło się w dokumentach UE brzmi „Na obszarze Unii Europejskiej budynki są odpowiedzialne za zużycie 40% energii i 36% emisji CO2. Energia stanowi największy koszt operacyjny wznoszenia i użytkowania budynków” i powtarzane jest jak
mantra. Nie zauważyłam większego zainteresowania przekazem typu: „Cztery ostatnie generacje ludzi spośród szacunkowych 10000 jakie zamieszkiwały Ziemię od czasów prehistorycznych spędzają 90% doby w zamkniętych przestrzeniach budynków, odizolowanych od środowiska naturalnego. Istotna zmiana warunków życia, nastąpiła błyskawicznie i ma silny wpływ na zdrowie i samopoczucie ludzi, pracujemy nad tym zagadnieniem”. Temat wart jest zainteresowania choćby z uwagi na
rozprzestrzeniające się choroby cywilizacyjne, które mają związek z nagłą
zmianą stylu życia olbrzymiej części ludzkiej populacji, jedynie nieliczni
szczęściarze mogą spędzać czas po pracy we własnym ogrodzie. Aby uzmysłowić sobie do jakiego stopnia zurbanizowany jest kontynent europejski wystarczy sięgnąć po historyczne zdjęcia lotnicze dowolnego obszaru i porównać z dzisiejszymi satelitarnymi. Rezultat oględzin obecnej sytuacji: w promieniu kilkudziesięciu kilometrów od centralnej metropolii trudno znaleźć naturalny, niezurbanizowany obszar. Idea zielonych, żywych fasad, która mogłaby przywrócić ludziom kontakt z królestwem roślin budzi zainteresowanie na całym świecie. Po fazie szkicowych koncepcji, nastąpił etap realizacji. Również w Polsce odnajdziemy pierwsze tego
typu obiekty. Nimbus Office, biurowiec roku 2014 zlokalizowany w Warszawie przy Al. Jerozolimskich to nieśmiała zapowiedź możliwości wprowadzania zieleni na elewacje budynków wysokich i wysokościowych. Prawdziwie bujną roślinność zobaczymy na ścianach Eco Warsaw Tower, apartamentowca, który właśnie jest realizowany. Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego od lat koegzystuje z jednym z największych ekosystemów zielonych jaki zrealizowano na budynku. Nie należy oczekiwać, że w najbliższej perspektywie całe miasta zmienią się w zielone dżungle ani dążyć do takiego stanu. Jednak rozsądne wykorzystanie nowych
zielonych technologii z pewnością pozwoliłoby przekształcić niezmierzone betonowe pustynie, które stworzyliśmy relatywnie niedawno w zdrowsze i bardziej przyjazne środowisko do życia.
Funkcjonuje już termin fasadowe (pionowe) systemy zielone VGS (ang. Vertical Greenery Systems). W publikacjach zaczyna pojawiać się określenie botanika budowlana. Niewykluczone, że obok np. chemii budowlanej czy technologii betonu będzie to pełnoprawna dziedzina budownictwa. Podobnie jak w przypadku fotowoltaiki koncepcja zaczyna się od
wyboru lokalizacji płaszczyzn: na dachu czy na fasadzie. Systemy dachowe są już dobrze rozpoznane, usystematyzowano technologię i typy rozwiązań, dostępne są seryjne sprawdzone produkty. Systemy fasadowe w dużej części powstają jako rozwiązania prototypowe, rodzaj eksperymentu. Specjalista w tej niszowej dziedzinie może liczyć na zlecenia z całego świata jak Francuz Patrick Blanc, od lat zajmujący się botaniką. Jego
znacząca realizacja związana z rozwijaniem ogrodów wertykalnych to budynek One Central Park w Sydney. Wysokościowiec wyposażono w ściany osłonowe, siedliskiem wyselekcjonowanych gatunków roślin są donice - gzymsy, system linek i wytyczone płaszczyzny na elewacji. Znaczenie botanicznej części inwestycji jest ogromne, właściwy dobór roślin, odpowiednie podłoże, skuteczne nawadnianie, trwałe mocowania, ochrona przeciwkorzeniowa zapewniają udaną i żywą powłokę. Inwestując w zielone ściany należy mieć świadomość ryzyka i wszelkich niedogodności jakie związane są ze wprowadzeniem żywych organizmów na fasady
budynków, choćby opadania liści, możliwości skolonizowania pięknej fasadowej plantacji przez zupełnie niechciane organizmy. Producenci systemów fasadowych nie muszą wnikać w szczegóły botaniczne,
wystarczy jeśli w ich ofercie pojawią się elementy, łączniki do prowadzenia
konstrukcji wsporczych pod rośliny. W chwili obecnej stosuje się kilka
rozwiązań – trejaże, rodzaj płaskich konstrukcji, po których rośliny mogą
swobodnie wspinać się, systemy linowe mocowane punktowo, bardziej skomplikowane podwieszone konstrukcje na których umieszcza się pojemniki, wyodrębnione płaszczyzny z przymocowanym podłożem oraz wielkoformatowe siatki opinające budynki. Niektóre eksperymenty idą jeszcze dalej. Wykorzystuje się w nich naturalne zdolności roślin do tworzenia wysokich struktur. Przykładem tego typu działań są doświadczenia niemieckiego architekta Ferdynanda Ludwiga, który formuje
drzewa w samonośne i samowystarczalne konstrukcje. Architektura z drzew rośnie kilka lat, czas porównywalny do długości procesu inwestycyjnego, może służyć jako otulina budynków a nawet jako kompletna ażurowa budowla.
Temat wprowadzania zieleni do architektury wcale nie jest nowy, po pierwszym wyraźnym skoku cywilizacyjnym, gdy rewolucja przemysłowa doprowadziła do zmiany skali miejskiej zabudowy i zmusiła ludność do migracji na obszary zurbanizowane wdrażano idę miast ogrodów Ebenezera Howarda. Na początku XX w formie miast ogrodów powstawały znane podwarszawskie miejscowości jak np. Milanówek czy Podkowa Leśna. Jednak przy dzisiejszych cenach gruntów i gęstości zaludnienia aglomeracji ta słuszna koncepcja wymaga modyfikacji, fasady budynków są miejscem gdzie z powodzeniem może być realizowana we współczesnej formie.